Brat przyjechał.
W ramach wieczornego relaksu miksowaliśmy drinki z książki, którą dostałem na gwiazdkę (dzięki Mikołaju!). Głównymi kryteriami wyboru były nazwa i dostępność składników.
Ponieważ piliśmy w towarzystwie żon, to znalezienie drinka o wdzięcznej nazwie “Screaming Orgasm” poskutkowało zmieszaniem dwóch egzemplarzy.
Przepis:
- 2 części likieru pomarańczowego typu Triple Sec
- 1 część likieru kawowego
- 1 część wódki
- 1 część Amaretto
Wszystkie składniki mieszamy w szklance z kilkoma kostkami lodu.
Wizualnie drink wygląda dość niepozornie – jak whisky z lodem:
Smak… rewelacja.
Drink jest mocny, o głębokim, intensywnym, rozgrzewającym smaku. Zapach, w którym dominują migdały i kawa przywołuje na myśl złoty wiek Lewantu, z jego cytrusowymi ogrodami i miękkim światłem księżyca łagodnie wpadającym przez okna pałacu sułtana.
Świetny na kameralny wieczór przy przygaszonych światłach i łagodnej muzyce.
Polecam